Odpuść
Jakub Szymczuk /Foto Gość

Odpuść

Brak komentarzy: 0

ks. Piotr Alabrudziński

publikacja 05.12.2015 22:13

Dodajemy do cudzego zła własne? Pozwalamy wyjść z wody po wyznaniu grzechów, czy może trzymamy w niej, albo próbujemy podtopić?

Dzień dobry! W czym mogę pomóc? Chciałem właśnie wyznać moje grzechy… A, to bardzo proszę – słucham, wszyscy słuchamy.

Dziwny dialog, prawda? Chyba przyznasz, że tak. A zastanawiałaś, zastanawiałeś się kiedyś, jak musiał się czuć Jan Chrzciciel, udzielając chrztu nawrócenia? A jak Ty byś czuła, czuł się na jego miejscu?

Wyobraź sobie, że musisz słuchać nieomal bez przerwy grzechów wyznawanych przez drugiego człowieka. Nie, nie chodzi o takie wyznanie, które dokonuje się w sakramencie pokuty i pojednania, w ciszy konfesjonału. Słuchasz jak ludzie wykrzykują swoje słabości. Po prostu – tyle. Nie, nie jesteś od tego, żeby im coś tłumaczyć, pocieszać, wskazywać w momencie jakąś pokutę, czy dalszą drogę życia. Słuchasz. No może nie tylko – słuchasz i zanurzasz w wodzie. Bez znaczenia? Nie dla Ciebie? A może…

A czy na co dzień nie widzisz, nie słyszysz o różnych grzechach, słabościach, o tym, co złe? Owszem, o sobie, ale i o drugim człowieku. Jak reagujesz, gdy widzisz coś złego? Gdy słyszysz o czyjejś słabości? Może natychmiast tworzysz w głowie scenariusze rozmowy, jaką przeprowadziłbyś z tą osobą – oczywiście, żeby jej pomóc. Może już naznaczasz tego człowieka jako najgorszego na świecie – przecież Ty NIGDY byś się nie dopuścił takiego czegoś! Jak to w ogóle możliwe! A może po prostu jesteś tak dobrym człowiekiem, że tłumaczysz zło w czyimś życiu – jego historią, otoczeniem, obowiązkami zawodowymi?

Popatrz na Jana.

Popatrz na drugą bramę tegorocznego Adwentu.

Odpuść – sobie, innym.

Może właśnie do tego teraz wzywa Cię Bóg – żebyś był jak święty Jan Chrzciciel. Oczywiście, trzeba to dobrze zrozumieć. Istnieje kategoria grzechu cudzego. Nie przestanie, nie znosimy jej. Czy jednak rzeczywiście zmagasz się z cudzym grzechem? Pomagasz wstać drugiemu człowiekowi? Czy tylko tworzysz, wymyślasz, kłócisz się, mielisz językiem – a nie pomagasz wcale, a wcale? Może Bóg wzywa mnie i Ciebie właśnie do takiego nie wtykania nosa w nieswoje sprawy. Jeśli słyszysz o grzechach, słabościach, tym, co złe w życiu drugiego człowieka, jeśli on sam mówi o tym głośno, słowami, postępowaniem, słuchaj, ale nie tłumacz, jeśli nie prosi o pomoc. Nie zajmuj się tym – może lepiej jednak układać swoje życie? Może warto przypomnieć sobie – „kto z was jest bez grzechu..”

Nie chodzi o trening obojętności, raczej o poszukiwanie odpowiednich form pomocy. Jan nie był przecież bierny. Kiedy zapytano go, co trzeba czynić, odpowiedział. Nie nadawał jednak na siłę jakichś pokut w momencie, którego Bóg nie chciał. A Ty? A ja? Mamy takie wyczucie Boga? Dodajemy do cudzego zła własne? Pozwalamy wyjść z wody po wyznaniu grzechów, czy może trzymamy w niej, albo próbujemy podtopić?

Jan udzielał chrztu dla nawrócenia – zmiany myślenia. Sam był człowiekiem odnawianego umysłu. A Ty? Masz taki umysł, który się odnawia? Nie daje się ogarnąć złem, o którym słyszy, ale wciąż widzi w drugim człowieku nadzieję? Udzielasz chrztu nawrócenia? A może krwi? Jesteś tym, na którego czekają ludzie, czy może masz świadomość własnej niedoskonałości? Nie-bycia-bogiem?

Jeśli trudno Ci uwolnić się od roli naprawiacza świata, spróbuj pewnego eksperymentu. Pomyśl o tym, co złego słyszałeś o innych ludziach, co słyszałeś od nich. Pomyśl o tym, co przeszkadza Ci w życiu innych. Weź szklankę. Napełnij ją wodą. Wylej. Odpuść to, na co nie masz wpływu. Nalej jeszcze raz wody – niech będzie ona teraz symbolem dobra, które Bóg posyła nieustannie na świat. Wypij.

Lepiej?

Jeszcze widzisz tyle zła na świecie? A wiesz, że Bóg niezmiennie przychodzi do takiego świata? Do Ciebie, do mnie? Naprawiaj tę jego małą cząstkę, na którą masz wpływ.

Odpuść sobie resztę.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..