Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał (J 6,11).
Bóg stworzył nas bez nas, ale nie zbawia nas bez naszego udziału. Nawet minimalny „wysiłek” w postaci pięciu chlebów i dwóch ryb jest niezbędny do tego, aby On mógł działać. Natomiast zatroskanie Ojca niebieskiego, który karmi swoje dzieci, jest zaproszeniem do naśladowania Go w hojności na rzecz potrzebujących: wsparcia, zainteresowania, czasu czy zrozumienia.
Mogę więc dawać bez liczenia, robić bez narzekania, pamiętając, że „radosnego dawcę miłuje Bóg”. Jezus dawał więcej niż ludzie potrzebowali. A ja, czy moją miarą jest minimum czy maksimum możliwości? „Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.
Gdy podejmuję trud uczestnictwa w Bożym planie zbawienia, staję się świadkiem Jego hojności.
Modlitwa
Kiedy jesteśmy hojni wobec Pana w dawaniu siebie całkowicie Jemu, On, Jezus, nie daje się prześcignąć w hojność, zawsze daje więcej niż na to zasługujemy i o co umiemy prosić, a czasem prowadzi nas drogami, które wydają się tajemnicze (Agenda Paolina 2024, 12 kwietnia).
Ja pokażę. Ale co? Wielkie dzieła to raczej nie wynik ludzkiego wysiłku, ale Bożej laski.
Dodaj swój komentarz »